[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o niego, dopóki będzie dzieckiem, oraz tobie, duchu ze świata, o którym nie chce-
my opowiadać, byś kroczył z nim zwłaszcza tą drogą, na którą on będzie się bał
wejść.
Malec został złożony w ramionach Tiril, a ona przyjęła go nie widząc Nauczy-
ciela, bo oczy miała pełne łez. Nauczyciel dał duchom znak, by się ulotniły, lecz
Móri go powstrzymał.
 Mam do was jeszcze jedną prośbę, moi niezwykli przyjaciele! Czujemy
się zagrożeni, boimy się kardynała i jego ludzi, nie bardzo rozumiemy, o co im
chodzi, lecz lękamy się o bezpieczeństwo chłopca. Prosimy was o wzniesienie
wokół Theresenhof muru ochronnego, byśmy mogli tam bezpiecznie mieszkać.
98
Gotowe do odejścia duchy zatrzymały się. Stały, jakby się wahając.
 Wasza prośba jest uzasadniona  rzekł w końcu Nauczyciel.  Zobaczy-
my, co będziemy mogli dla was zrobić. To, o co prosicie, to nie drobiazg, ale nic
nie jest nam obce. Dobrze, możemy otoczyć Theresenhof mgłą obojętności tak,
by obcy ludzie, którzy zobaczą dwór, natychmiast o nim zapominali. To najlep-
sze, co możemy wam dać. Ale pamiętajcie: Każde z was, o ile znajdzie się poza
dworem, jest bezbronne, mgła go nie osłoni.
 Będziemy o tym pamiętać  obiecał Móri.  Dziękujemy wam za pomoc,
szlachetne duchy!
Duch Zgasłych Nadziei roześmiał się cicho.
 Po raz pierwszy ktoś powiedział o nas  szlachetne duchy ! Dzięki ci, ale
to wyrażenie chyba nie bardzo do nas pasuje. A teraz żegnajcie!
Nagle ludzie i pies zostali sami na wzniesieniu. Mrok zapadał coraz gęstszy,
a wiatr przybrał na sile.
 Idzie jesień  powiedziała Theresa.  Chodzmy do domu, do ciepła przed
kominkiem i filiżanki czegoś gorącego do picia.
Tiril patrzyła, jak Móri nieskończenie ostrożnie bierze chłopca z jej objęć, po
czym wszyscy ruszyli w drogÄ™.
Nie mogła pozbyć się uczucia, że przyszłość malca jest ściśle powiązana z ży-
ciem towarzyszy Móriego.
Bardzo się oni kłopoczą o jego dobro. %7łeby dorósł i wypełnił zadanie.
Akurat to ostatnie zdawało się być niesłychanie ważne dla niewidzialnych
przewodników.
Biedna Tiril skuliła ramiona. To mój syn, żaliła się w duchu. Mój syn i mojego
ukochanego Móri.
%7Å‚Ä…dacie od nas zbyt wiele!
Rozdział 14
Duchy dotrzymały słowa  małej rodzinie pozwolono cieszyć się spokojem
przez długi czas. Jeśli kardynał von Graben i jego ludzie ich poszukiwali, to oni
w każdym razie niczego nie zauważyli. Było tak, jakby żadne złe moce nie miały
dostępu do Theresenhof.
Tiril i jej bliscy wkrótce całkiem zapomnieli, iż wysłali list do Bergen. I do-
piero w rok pózniej przypomnieli sobie, że nie otrzymali na niego odpowiedzi.
Zastanawiali się nad sprawą przez jakiś czas, po czym wysłali kolejny list, tym
razem skierowany wyłącznie do Erlinga, do którego mieli większe zaufanie.
Poza tym nie przejmowali siÄ™ specjalnie zagadkÄ… zwiÄ…zanÄ… z Tiersteingram
i znakiem słońca. Po prostu cieszyli się życiem.
W dwa lata po pierwszym dziecku Tiril urodziła dwoje następnych. Bliznięta
były do siebie tak niepodobne jak dzień do nocy, mimo to od początku stanowi-
ły nierozłączną parę. Bardzo szybko wyrastały na silne osobowości, i chłopiec,
i dziewczynka.
Otrzymały po trzy imiona. Dziewczynka nazywała się Taran Helga Maria. Ta-
ran ze względu na norweskie koligacje, poza tym imię zaczynało się na T, tak
jak Tiril i Theresa. Helga, to dziedzictwo po matce Móriego, Maria zaś to imię
habsburskie, a w dodatku bardzo ważne dla Kościoła katolickiego.
Taran była małym przebiegłym łobuziakiem, który wszystkich dorosłych owi-
jał sobie wokół palca. Jej jasnoniebieskie oczy w ciemnej oprawie spoglądały
spod opadających na czoło ciemnych loków słodko na każdego, od kogo dziew-
czynka czegoś chciała. A była taka niewinna, taka niewinna, że wprost trudno
to wypowiedzieć. Wyjątkowy ekspert, jeśli chodzi o unikanie nieprzyjemności,
umiała sprawić, by wszyscy widzieli w niej małego anioła, którego świat nie ro- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl