[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najsilniejsza. Sądzę, że to stamtąd pochodzi większość otaczających nas ludzi i statków.
- Scanned by Elfslayer -
- 40 -
Poul Anderson  Podniebna krucjata
- Gdzie jest najbliższy świat zamieszkiwany przez naszych wrogów?
- Zgodnie z księgą, którą przestudiowałem - jakieś dwadzieścia łat świetlnych. Sam
Wersgorixan, główna planeta, jest znacznie dalej - dalej nawet .niż Terra.
- Ale przekaznik głosu od razu zawiadomiłby ich cesarza o tym co się .zdarzyło,
nieprawdaż? - spytał kapitan Bullard.
- Nie. To urządzenie przesyła wieści tak szybko, jak mknie światło. Wiadomości między
gwiazdami muszą być przenoszone przez statek, co oznacza, że zawiadomienie Wersgorixanu
zabrałoby kilka tygodni. W dodatku Huruga jeszcze tego nie zrobił -słyszałem, jak mówił, że
na razie będą utrzymywali sprawę w sekrecie.
- Tak - zgodził się Brian Fitz-William. - Będzie się starał umocnić swą pozycję niszcząc
nas samodzielnie; może w ogóle nie zawiadomi cesarza o czymkolwiek. To normalna
praktyka.
- Jeśli wszakże bardziej mu zaszkodzimy, zawoła o pomoc -przewidywał sir Owain.
- Właśnie - zgodził się sir Roger. - A ja wpadłem na pomysł, jak mu zaszkodzić!
Stwierdziłem ponuro, że kiedy mi język przyrasta do podniebienia, to wic, co robi.
- Jak możemy walczyć? - spytał Bullard. - Nie mamy wystarczającej ilości tej diabelskiej
broni w porównaniu z tym, co stoi tam na polu. Jeśli trzeba będzie, mogą nam taranować
statek za statkiem i nie będzie to dla nich zbyt wielką stratą.
- l dlatego właśnie - oznajmił sir Roger - proponuję wyprawę do mniejszego fortu
Stularax, aby zdobyć więcej broni, a przy okazji pozbawić Hurugę pewności siebie.
- Albo spowodować atak.
- Trzeba zaryzykować. Zresztą nie obawiam się wcale następnej walki. Czy nie widzicie,
że naszą jedyną szansą jest bezczelność? . ,
Nie było większego sprzeciwu. Sir Roger długie godziny dodawał ducha swym ludziom,
więc znów zaakceptowali jego dowództwo. Jedynie sir Brian sprzeciwił się i to dorzecznie.
- Jak możemy zorganizować taką wyprawę? Owa twierdza leży o tysiące mil stąd, a nie
możemy wystartować, bo nie dość, że zerwiemy rozejm, to jeszcze nas zestrzelą.
- Może masz magicznego konia? - spytał ironicznie sir Owain.
- Nic, ale mam pomysł. Posłuchajcie...
To była długa i pracowita noc dla naszych ludzi. Pracowali naprawdę ciężko: włożyli
płozy pod jeden z pomniejszych statków, zaprzęgli woły i wyprowadzili z obozu najciszej, jak
umieli. Ich droga była zamaskowana przez prowadzone równolegle bydło, niby na wypas.
Pod osłoną ciemności i dzięki łasce boże podstęp się udał, a kiedy byli już w cieniu drzew,
osłonę przejęli zwiadowcy, którzy ostrzegliby o pojawieniu się wroga w polu widzenia.
- Mają doświadczenie jako byli kłusownicy - poinformował
mnie Czerwony John. Praca dzięki nim była bezpieczniejsza, ale i trudniejsza; ledwie o
brzasku łódz była kilka mil za obozem, tak że mogła wystartować niepostrzeżenie dla
wartowników Hurugi.
- Scanned by Elfslayer -
- 41 -
Poul Anderson  Podniebna krucjata
Jednakże największy pojazd, który mógł być tak przeprowadzony, był wciąż zbyt mały,
aby zabrać naszą najlepszą broń, toteż sir Roger zbadał duże pociski wystrzeliwane przez
pewne typy dział; po objaśnieniach ciężko przestraszonego tubylczego zbrojmistrza
wyposażono je w zapalniki uderzeniowe. Na statek załadowano kilkanaście takich wraz z
rozmontowaną katapultą, dziełem naszych rzemieślników.
Tymczasem każdy, kto był wolny, został wysłany do umacniania fortyfikacji naszego
obozu. Aopaty rozdano nawet kobietom i dzieciom, a w pobliskim borze dzwięczały topory.
Noc zdawała się nam jeszcze dłuższa niż naprawdę, pomimo wyczerpującej pracy
przerywanej tylko na krótką drzemkę lub posiłek.
Wersgorowie zauważyli naszą aktywność - tego nie można było uniknąć - ale staraliśmy
się odciągnąć ich uwagę od rzeczywistych prac, by nie dostrzegli, że otaczamy mniejszą część
Ganturathu słupami, dołami i drewnianymi zaporami. Kiedy nadszedł ranek i zajaśniało pełne
światło dnia, nasze umocnienia były ukryte w wysokiej trawie.
Dla mnie ta łamiąca grzbiet praca była ucieczką od obaw, które targały mym umysłem,
jak pies kością. Czy sir Roger postradał zmysły? Robił wrażenie, jakby postępował bez sensu,
lecz na każde zagadnienie znajdowałem taką samą odpowiedz, jaką on sam by znalazł.
Czemu nie uciekliśmy w chwili, gdy opanowaliśmy Ganturath, lecz czekaliśmy, aż
przybędzie Huruga i przyprze nas do muru?
Dlatego, że zgubiliśmy drogę powrotną i nie mieliśmy szansy odnalezienia jej bez
pomocy wyszkolonych nawigatorów (jeśli w ogóle była do odnalezienia). Zmierć była lepsza
niż błądzenie na oślep między gwiazdami - gdzie i tak nasza niewiedza doprowadziłaby do
tego samego.
Dlaczego sir Roger osiągnąwszy rozejm podejmował najpoważniejsze ryzyko
natychmiastowego zerwania tegoż przez atak na Stularax?
Ponieważ było jasne, że rozejm nie potrwa długo. Mając czas na przemyślenie tego, co
zobaczył i usłyszał, Huruga z pewnością przejrzy naszą grę i zniszczy nas. Zbity z tropu przez
nasze zuchwalstwo mógłby nadal sądzić, że jesteśmy potężniejsi niż to ma faktycznie
miejsce. A gdyby zdecydował się walczyć, bylibyśmy wzmocnieni przez broń zdobytą w
nadchodzÄ…cej wyprawie.
Czyżby sir Roger poważnie oczekiwał, że ów szaleńczy plan się powiedzie?
Na to tylko sam Bóg i on mogli odpowiedzieć. Wiedziałem, że mój pan improwizuje - jak
biegacz, który się potknął, musi jednak biec dalej, by się nie przewrócić.
Ale jak wspaniale on biegł! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl