[ Pobierz całość w formacie PDF ]

segment iluminatora. Trzecia imperialna maszyna wpadła w korkociąg i
42
roztrzaskała się o konary drzew rosnących w dole, ale tymczasem trzy pozostałe
myśliwce zawróciły i skierowały się ku statkowi Jainy.
Dziewczyna zamrugała, oślepiona blaskiem laserowych błyskawic, jakie
wyskoczyły z luf ich działek i przeleciały obok kabiny. Wprowadziła swój
myśliwiec TIE w kontrolowany korkociąg. Posługując się Mocą, przeczuwała,
którędy mogą przelecieć następne nitki. Pamiętała, że w podobny sposób
postępował wujek Luke, ustawiając ostrze świetlnego miecza tak, aby odbijać na
boki nadlatujące blasterowe błyskawice. Jaina kierowała maszynę raz w lewo, raz
w prawo. Czasami wyrównywała lot, by po sekundzie znów zanurkować. W
pewnej chwili nadała myśliwcowi największą możliwą prędkość i zaczęła oddalać
siÄ™ od miejsca walki.
Piloci trzech pozostałych imperialnych myśliwców puścili się jednak w pogoń
niczym psy gończe za ofiarą. Nieustannie zasypywali maszynę. Jainy seriami
laserowych błyskawic. Postanowili zignorować różne naziemne cele, dotychczas
nękane przez nich strzałami z laserowych działek. Skupili uwagę na pojedynczym
celu, zdrajcy, który w tajemniczych okolicznościach przeniknął do ich eskadry.
Jaina wymykała się im, jak umiała, i pragnąc uniknąć trafienia, raz po raz
zmieniała kierunek lotu. Już dawno opuściło ją uniesienie, jakie odczuwała na
początku walki. Dziewczyna żałowała, że kierując się impulsem chwili,
postanowiła zaatakować imperialne maszyny. Zmigała nad falującym oceanem
liści, starając się uciec zaciekłym prześladowcom.
43
Rozdział 10
W otaczającej wielką świątynię cienistej dżungli Luke Skywalker i niemal
wszyscy jego uczniowie Jedi czuli się jak w domu. Mimo szalejącej wokół nich
bitwy, toczonej między siłami światłości i ciemności - a może właśnie z powodu tej
bitwy - na myśl o tym, że przebywa w leśnej głuszy, mistrza Jedi ogarnął wielki
spokój. Dziewicza dżungla stanowiła ostoję milionów żyjących zwierząt i roślin, a
zatem była przesycona energią Mocy, wiążącą wszystko, co żyło we
wszechświecie.
Luke Skywalker sięgnął ręką do pasa, by przekonać się, czy nie zgubił
świetlnego miecza. Kiedy stwierdził, że rękojeść jest nadal przyczepiona, jak
zwykle, obok miniaturowego komunikatora, postanowił zaczerpnąć energii Mocy.
Skupił ją i pozwolił, żeby przepłynęła przez jego ciało i powiadomiła go o
wszystkich walkach, jakie toczyły się w otaczającej dżungli.
Uświadomił sobie, że odbiera emocje swoich uczniów. Zaczął wysyłać wici
Mocy, żeby pokrzepić jednego na duchu i umocnić wiarę w jego umiejętności,
ostrzec drugiego przed grożącym mu niebezpieczeństwem związanym z
niespodziewanym atakiem, czy zachęcić do dalszej walki trzeciego, którego z
wolna zaczynało ogarniać zniechęcenie.
Nagle jakaś laserowa błyskawica, wystrzelona z lufy działka śmigającego nad
drzewami myśliwca typu TIE, przeleciała między gałęziami pobliskich drzew i
wznieciła mały pożar, zapalając zeschnięte krzaki. Luke musiał ukryć się w
zaroślach, żeby nie za-krztusić się gryzącym siwym dymem, buchającym z
płonących roślin.
Uwolnił myśli, starając się dotrzeć nimi do punktu, gdzie toczyły się
najbardziej zacięte walki. Chciał odnalezć miejsce, w którym jego pomoc
mogłaby się najbardziej przydać. Przed dwudziestu kilku laty, kiedy Gwiazda
Zmierci majaczyła nad porośniętym dżunglą małym księżycem, doskonale
wiedział, co ma robić. Superlaser imperialnej bojowej stacji mógł zamieniać całe
planety w ruiny i zgliszcza. Młody Luke nie miał wówczas najmniejszych
wątpliwości, że potężna broń Imperium musi zostać zniszczona. Mając Moc za
sprzymierzeńca, dokonał tej sztuki.
Obecna bitwa różniła się jednak od tamtej pod tym względem, że nie miał na
czym skupić myśli. Tym razem Akademia Ciemnej Strony nie dysponowała
żadną śmiercionośną superbronią, którą powinien unieszkodliwić. Wysyłane w
przestworza sygnały akademii Jedi były zakłócane, a imperialny sabotażysta
zniszczył generatory ochronnego siłowego pola. Artoo-Detoo i  Zcigacz Cieni
zostali uwięzieni w hangarze wielkiej świątyni, a więc Luke nie mógł nawet
polecieć na orbitę, aby stoczyć walkę na pokładzie imperialnej gwiezdnej stacji.
Szturmem oddziałów lądowych kierowała Tamith Kai, złowieszcza Siostra
Nocy. Wiedzma przebywała na pokładzie gigantycznej szturmowej platformy,
unoszącej się nad wierzchołkami drzew w odległości zaledwie kilku kilometrów
od ogromnej piramidy. Luke wyczuwał jednak, że atak oddziałów naziemnych i
myśliwców Akademii Ciemnej Strony ma na celu jedynie nękanie garstki jego
uczniów.
44
Piloci maszyn typu TIE skupiali się na atakowaniu wielkiej świątyni, ale
oddziały lądowe i Ciemni Jedi zostali wysłani do walki przeciwko uczniom
Luke a z zadaniem toczenia z nimi pojedynków. Możliwe, że gdyby dowódcy
Akademii Ciemnej Strony zdecydowali się zastosować inną taktykę walki,
pokonaliby przeciwników o wiele łatwiej i szybciej. Uważny obserwator mógłby
nawet odnieść wrażenie, że Brakiss chce, żeby zwycięstwo przyszło z wielkim
trudem.
Luke wiedział, że właśnie w tym musi kryć się odpowiedz na pytanie, jak
pokonać wojowników mistrza Ciemnych Jedi.
Nagle z głośnika miniaturowego komunikatora wydobył się donośny pisk,
świadczący zazwyczaj o pojawieniu się ważnej wiadomości. Mistrz Jedi poczuł, że
ogarnia go zdumienie. Uczniowie jego akademii rzadko posługiwali się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl