[ Pobierz całość w formacie PDF ]

marzyłem, przygotowywałem się na ujrzenie jej znowu, \e gdy do tego doszło, ugięły
się pode mną nogi i omal nie zemdlałem na środku ulicy. Nie było to klasyczne
pojednanie, w którym kochanek na widok lubej zdziera z siebie koszulę. Ale przecie\
nic, co zachodziło między mną a Jacqueline, nie było całkiem normalne czy
naturalne.
Zledziłem ją z du\ym trudem, bo szła bardzo szybko zatłoczoną ulicą. Nie
wiedziałem, czy mam ją zawołać po imieniu. Zdecydowałem, \e nie. Co zrobiłaby,
widząc włóczęgę zataczającego się w jej stronę, wykrzykującego jej imię? Pra-
wdopodobnie uciekłaby. Albo gorzej, sięgnęłaby mi do piersi, chwytając serce
uściskiem woli i wyzwoliłaby mnie z mąk, zanim zdołałbym powiedzieć o niej światu.
Dlatego szedłem za nią cicho jak pies tam, gdzie prawdopodobnie było jej
mieszkanie. Przebywałem w jego pobli\u przez następne dwa i pół dnia, niezbyt
zdając sobie sprawę z tego, co robię. Moje rozterki były śmieszne. Tak długo jej
szukałem, a teraz, mając ją w zasięgu ręki, nie odwa\yłem się podejść. Mo\e
bałem się śmierci?
Teraz tkwię w Amsterdamie, w tym śmierdzącym pokoju, piszę testament i
czekam, a\ Koos przyniesie mi jej klucze. Nie boję się ju\ śmierci. Prawdopodobnie
nie podszedłem do niej z powodu pró\ności. Nie chciałem, by ujrzała mnie
załamanego i opuszczonego, pragnąłem przyjść do niej czysty, jak wyśniony
kochanek.
Kiedy czekałem, przyszli po nią.
Nie wiedziałem, kim są. Dwaj mę\czyzni w prostych ubraniach. Nie byli
policjantami, wyglądali na zbyt ugrzecznionych. Nie opierała się. Szła z uśmiechem.
Przy pierwszej okazji wróciłem do tego domu trochę lepiej ubrany,
dowiedziałem się, które mieszkanie jest jej, i włamałem się tam. Było urządzone
bardzo skromnie. W kącie pokoju stał stół, przy którym pisała pamiętnik. Usiadłem i
zacząłem czytać. Kilka kartek zabrałem z sobą. Nie wyszła poza pierwsze siedem lat
\ycia.
Zabrałem te\ trochę jej ubrań, tylko te, które nosiła w czasie naszego związku.
Nic intymnego, nie jestem fetyszystą. Chciałem tylko pamiątki po niej, bym mógł ją
sobie łatwiej wyobra\ać. Pomyślałem jednak, \e nigdy nie spotkałem człowieka, który
lepiej wyglądałby jedynie we własnej skórze.
Tak utraciłem ją po raz drugi. Tym razem nie z winy okoliczności, a z powodu
własnego tchórzostwa.
Pettifer przez cztery tygodnie nie zbli\ał się do domu, w którym trzymali panią
Ess. Dostawała niemal wszystko to, o co prosiła, z wyjątkiem wolności, a o nią
zwracała się w bardzo abstrakcyjny sposób. Nie interesowała się ucieczką, choć to
byłoby bardzo łatwe do przeprowadzenia. Raz czy dwa Jacqueline zastanawiała się,
czy Titus zdradził pilnującym jej dwóm mę\czyznom i kobiecie, do czego jest zdolna;
nie sądziła, by to zrobił. Traktowali ją tak, jakby była po prostu kobietą, która wpadła
w oko Titusowi.
Mając swój pokój i dowolną ilość papieru, zaczęła pisać wspomnienia.
Lato się kończyło, noce były coraz chłodniejsze. Czasem, by się ogrzać, kładła
się na podłodze (poprosiła o usunięcie łó\ka) i zmuszała ciało do falowania. Bez
seksu stało się dla niej znowu tajemnicą. Zrozumiała po raz pierwszy, \e miłość
fizyczna umo\liwiła badanie najbardziej osobistych, lecz tak\e najmniej znanych
aspektów jej istoty; jej ciała. Najlepiej pojmowała siebie, gdy obejmowała kogoś
innego. Gdy spoczywały na niej czyjeś wielbiące, łagodne usta. Znów myślała o
Vassim; na wspomnienie o nim piersi falowały niczym góry podczas trzęsienia ziemi,
przez brzuch przebiegały ogromne fale. W jego pamięci była płynna, dlatego topiła
siÄ™, wspominajÄ…c go.
Myślała o kilku spokojnych chwilach swojego \ycia. Miłość fizyczna usuwająca
ambicję i pró\ność poprzedzała zawsze te kruche momenty. Mo\e były i inne
sposoby, lecz mało o nich wiedziała. Jej matka powtarzała zawsze, \e kobiety, będąc
bardziej pogodzonymi ze sobÄ… ni\ mÄ™\czyzni, potrzebujÄ… mniej odskoczni od
cierpień. Ona tego nie zauwa\yła. Jej \ycie było pełne cierpień, lecz niemal
pozbawione sposobów ochrony przed nimi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl