[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szalupa chwiała się i potykała o fale jak pijane zwierzę. Lilly bardzo
się starała tak sterować, żeby nie wpaść na skały u brzegów
Molokai. Woda waliła o nie, jakby była żywym stworzeniem.
65
RS
Wściekłym żywym stworzeniem o potwornej sile. Wiatr wył, szalupa
kołysała się tak mocno, że Lilly zrobiło się niedobrze. A potem,
właśnie wtedy, gdy zdawało jej się, że dostrzegła plażę, uderzenie
potężnej fali cisnęło ich do wody.
Nie wiedziała, jakim cudem Ethanowi udało się ją złapać. Fale
rzucały ich o brzeg, obijały o przybrzeżne kamienie, ale on jej nie
puścił. Lilly ciężko pracowała rękami i nogami. Była przyzwyczajona
do silnych prądów, a poczucie kierunku miała we krwi. Uparcie
dążyła w stronę lądu. Całe ciało ją bolało. Myślała, że nie da rady.
Fala wyrzuciła ją na piasek jak martwą rybę.
 Ethan!
 Jestem...
Nie tylko się odezwał, ale nawet się poruszył. Lilly nie wierzyła
własnemu szczęściu.
Trudno powiedzieć, kto kogo ciągnął, W każdym razie udało im
się odpełznąć od brzegu na tyle daleko, żeby przeżyć. Potem,
kompletnie wyczerpani, padli bez sił na piasek.
 A więc... tak wyglądają... Hawaje  wystękał Ethan pomiędzy
jednym kaszlnięciem a drugim.
Lilly się roześmiała. Nie mogła przestać. Na tle błyskawic korony
drzew wyglądały jak czarne miotły, ocean szalał, wiatr huczał, a
szalupa była już tylko przekłutym balonikiem. Ale im się udało.
Przeżyli!
 Musimy się gdzieś schować  powiedziała. Zamknęła oczy,
chcąc je ochronić przed ciężkimi kroplami deszczu.
 No.
 Nie możemy tu zostać, bo dostaniemy zapalenia płuc.
 Aha.
66
RS
Mocno trzymał ją za rękę. Jakby się bał, że fala może któreś z
nich porwać.
 Orzech kokosowy może nam spaść na głowę,
Tym razem Ethan się nie odezwał. Lilly pomyślała, że trzeba
sprawdzić, czy nic mu się nie stało. Nie miała siły. Była mokra,
skostniała i wszystko ją bolało. A mimo to zasnęła. Na małym
kawałku plaży nad samym brzegiem szalejącego oceanu.
67
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
Ethan niewiele pamiętał, ale mógłby przysiąc, że nigdy w życiu
nie znajdował się w podobnej sytuacji. Wiedział to, zanim jeszcze
otworzył oczy. Słyszał śpiew ptaków i brzęczenie owadów, słońce
ogrzewało mu powieki, wiatr szemrał w koronach drzew nad jego
głową, a gdzieś w pobliżu fale rozbijały się o brzeg.
Powinien się poruszyć. Powinien przynajmniej sprawdzić, co
oznacza ostry ból w różnych częściach jego ciała. Nie zdołał
wykrzesać z siebie ani odrobiny energii. Leżał na suchym piasku i
jakimś cudem trzymał w ramionach kobietę.
Nawet to wydawało mu się dziwne, całkiem obce, jakby nie
przywykł do bliskości kobiety. A przecież powinien, skoro  jak mu
powiedziano  był żonaty.
Przez słony zapach oceanu, ciemną woń lasu, odór ryb, czuł
bijący od włosów Lilly zapach ziół. Czuł cudowną miękkość jej piersi
przyciśniętych do jego tak bardzo obolałego torsu i najzwyczajniej w
świecie nie chciało mu się ruszyć.
Może nawet nie chciał, żeby wróciła mu pamięć. Jeśli
oznaczałoby to rezygnację z tego wszystkiego, co miał w tej chwili, to
na pewno nie chciał. Jeśli miałby się odsunąć od Lilly tylko dlatego,
że tak trzeba, albo po to, żeby nie skrzywdzić kochanej osoby, to nie
chciał odzyskać pamięci.
A jednak szukał wspomnień.
Powiedzieli, że jego żona ma na imię Dulcy. Na pewno znał
kogoś o tym imieniu. Drobną rudowłosą kobietkę. Pamiętał, że
widział ją w górach, a to nie miało żadnego sensu. Ethan był
człowiekiem morza. Nie lubił gór. Dlatego nie rozumiał, skąd w jego
wspomnieniach wzięło się ranczo w górach i Dulcy. I właściwie nic
68
RS
więcej. %7ładnego poczucia więzi, żadnej miłości. Nie pamiętał, żeby
pasowała do mego tak jak Lilly. Do obrazu człowieka, jakim był i
jaki zaczynał mu powoli majaczyć w pamięci, także nie pasowała.
Znów poczuł przemożną potrzebę bycia zupełnie gdzie indziej.
Jakby musiał się spieszyć, bo był już spózniony. Ale na pewno nie
dlatego, że ktoś mógłby za nim tęsknić.
 Ethan?
Głos Lilly był zachrypnięty, niepewny.
Ethan starał się nie poruszyć. Wiedział, że jest tchórzem, może
nawet niewiernym draniem, lecz najzwyczajniej w świecie nie chciał
tracić jedynego oparcia, jakie mu było dane, odkąd obudził się w
tym obcym ciele.
 Ty też żyjesz, Lii?
Ona także starała się nie ruszać. Pomyślał  bardzo samolubnie
 że może też nie chce go stracić.
 Powinniśmy się gdzieś ukryć  szepnęła.
 Zostańmy tutaj. Przesłałem policji wiadomość, gdzie mają nas
szukać. Jeśli chcemy, żeby nas zauważyli, to musimy tu zaczekać.
Gdyby się poruszyli, straciłby pretekst do wtulania się w jej
miękkie ciepło, do nasycania się jej zapachem, jej smakiem,
dotykiem jej ciała. Boże, jak bardzo żałował, że nie może jej
zobaczyć. Ani jej, ani wyrazu jej oczu.
Na szczęście czuł jej biodra, słodki ucisk jej miękkich piersi,
zapach gęstych czarnych włosów.
Nie mógł jej zobaczyć! To znaczy mógł, ale niedokładnie. Miał na
oczach coś na kształt błonki, która tylko na bokach trochę się
rozjaśniała. Obawiał się, że tak już będzie zawsze i że nigdy nie
zobaczy Lilly inaczej niż przez gęstą mgłę.
69
RS
Może i dobrze, że nie widzę, pomyślał. Bo inaczej pewnie żadna
siła by mnie od mej nie odciągnęła.
Nie ruszał się, żeby nie mogła protestować. Dotykał jej tylko w
tych miejscach, w których ich ciała się ze sobą stykały. Biodrem do
biodra i piersiÄ… do policzka.
 A jeśli twoim przyjaciołom mimo wszystko udało się nie
zatopić łodzi?  zapytała.  Oni też wiedzą, gdzie nas szukać. Poza
tym znów będzie padać. Po tej stronie wyspy zawsze pada. Teraz
mamy Mahoa Mua.
Tak bardzo chciał przesunąć palcami po jej włosach. Jednak nie
zrobił tego.
 Co to jest Mahoa Mua?  zapytał.
 Hawajska nazwa miesiąca. Mahoa Mua to pora gwałtownych
burz.  Lilly uśmiechnęła się. Ethan czuł mimikę jej twarzy.  Dla
was, haole, to pora od połowy sierpnia do połowy września. A
sierpień dopiero się zaczął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl