[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okrycia. Niestety, były zbyt zajęte chichotaniem i gapieniem się na pewnego osobnika
płci męskiej. Podeszła do nich i przyciszonym głosem wydała instrukcje. Speszone, na-
tychmiast rzuciły się do akcji. W progu stanęła większa grupa gości, a Mark podszedł ich
przywitać. Gdy stanął obok Ellie, musiała spojrzeć mu w oczy. Poczuła się niepewnie.
Spuściła wzrok i nerwowo wygładziła sukienkę. Czuła mrowienie w karku, co oznaczało,
że Mark wciąż na nią patrzy. Wciągnął powietrze, jakby chciał coś powiedzieć, ale
przerwał mu huczący baryton jednego z przybyłych.
- Mark, stary draniu! - Blondyn klepnÄ…Å‚ go z rozmachem w ramiÄ™.
- Cześć, Piers. Jak ci się podoba mój nowy dom?
- Strasznie trudno tu trafić, tyle ci powiem! - huknął mężczyzna, powtarzając klep-
nięcie. - Pozwól, że ci przedstawię moje piękne dziewczyny: Carla, Jade, a Melodie już
oczywiście znasz.
Ellie pamiętała tę kobietę z telewizji. W duchu ponagliła ją, żeby zdjęła okrycie,
umożliwiając jej tym samym szybkie oddalenie.
Mark przywitał się uprzejmie, ale widziała, że był lekko skrępowany. Ellie z narę-
czem ubrań już miała się wycofać, gdy Tania i Faith wróciły, odbierając jej pretekst do
odejścia. Na domiar złego Mark o coś ją zapytał. Słyszała słowa, ale jej mózg odmówił
zrozumienia ich sensu. Milczała speszona.
Na szczęście do holu weszła kelnerka z wielką tacą. Catering! Ellie przypomniała
sobie o swoich obowiązkach. Zamierzała sprawdzić każdy szczegół złożonego zamówie-
nia. Wymamrotała nieskładne przeprosiny i oddaliła się za kelnerką. Nim znikła w salo-
nie, dosłyszała jeszcze huczący głos Piersa.
- Ho-ho! - zawołał z podziwem. - Któż to był?
Nie czekając na odpowiedz Marka, przyspieszyła kroku. Naprawdę nie miała dziś
ochoty na uprzejme pogawędki. Kiedyś potrafiła być zabawna i dowcipna, ale to było
dawno i już o tym zapomniała. Spotkania towarzyskie są dla innych, a nie dla niej.
R
L
T
Tłum gości rósł z każdą chwilą. W salonie roiło się od sław z branży muzycznej.
Przy kominku stał słynny piosenkarz, wiecznie okupujący listy przebojów. Obok niego
dziewczyna, którą Ellie widziała ostatnio w telewizji. Niestety, nie umiała sobie przy-
pomnieć ich nazwisk, a ludzie ci oczekiwali, że zostaną rozpoznani.
Okrążyła salon, poprawiając tu i ówdzie kwiaty w wazonach, pełna nadziei, że nikt
jej nie zagadnie, i czekała, kiedy będzie mogła umknąć.
ROZDZIAA PITY
W kuchni znalazła bezpieczne schronienie. Personel z cateringu pracował sumien-
nie, nie miała więc prawie nic do roboty. Po pewnym czasie ktoś ją o coś zapytał i zanim
się obejrzała, na różnych zajęciach minęły jej dwie godziny. Zaczynała czuć zmęczenie,
jej umysł zwolnił obroty, a ona wiedziała, że nie wolno jej tego ignorować. Brzęk tac,
gwar głosów i bieganina stały się nie do zniesienia, więc poszła tylnymi schodami na
górę.
Zanim schowała się w swoim mieszkaniu, spojrzała jeszcze na salon i hol, gdzie
przyjęcie trwało w najlepsze. Była z siebie zadowolona i chciała zachować to miłe
wspomnienie. Oparta o poręcz schodów, obserwowała rozbawionych gości. Gwar roz-
mów mieszał się z brzękiem kieliszków i sztućców. Z oddalenia ów dzwięk wydał jej się
nawet przyjemny.
Powiodła wzrokiem po kłębiącym się tłumie i uświadomiła sobie, że szuka Marka.
Musiała przyznać, że doskonale pełnił rolę gospodarza. Z uśmiechem krążył między
grupkami gości, bawiąc ich rozmową. Zarazem nie dominował, nie starał się skupiać
uwagi wyłącznie na sobie. Gawędził teraz z kobietą, która towarzyszyła mu na ceremonii
rozdania nagród. Jawnie z nim flirtowała, trzepocząc rzęsami. Ellie przewróciła oczami.
Gdy kobieta na moment się odwróciła, sięgając po kieliszek z koktajlem, Mark przybrał
znękaną minę. Musiała się uśmiechnąć. Postanowiła przyjrzeć mu się bliżej.
Rozmawiał, uśmiechał się, lecz co pewien czas zastygał zapatrzony w przestrzeń,
po czym ktoś znów wciągał go w rozmowę. Wyglądał, jakby miał ochotę...
R
L
T
No nie, to jakiś absurd. Po co ktoś miałby wydawać przyjęcie, skoro nie ma chęci
w nim uczestniczyć?
- Czemu się tu chowasz? Szukałam cię wszędzie.
Przestraszona Ellie przycisnęła ręce do piersi.
- Jesteś kłębkiem nerwów - rzekła Charlie z niepokojem, poklepując ją lekko po
ramieniu. - Chodz, rozerwiesz się trochę. W końcu trwa przyjęcie.
- Wiem. Martwię się, bo przecież nie mogę stracić tej posady. - Jej oczy napełniły
się łzami. - Czy mówiłaś mu... Markowi... o mnie? - spytała drżącym głosem.
Charlie objęła ją łagodnie i przytuliła.
- Powiedziałam mu tylko, że jesteś moją starą przyjaciółką i świetnie się nadajesz
do tej pracy. Nie kłamałam, Ellie.
- Ale czy wspomniałaś mu o... moich problemach z... - jąkała Ellie, ścierając z po-
ręczy niewidoczną plamę.
- Nie - odparła cicho Charlie - nie mówiłam mu nic o wypadku i jego konsekwen-
cjach. To od ciebie zależy, czy ujawnisz to Markowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl