[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pytania. Na ogół nie oczekiwała odpowiedzi, raczej zapewnienia, że u
córki wszystko jest w porządku.
- Mamo, naprawdę już dawno pozbierałam się po rozwodzie. Może i
mam kogoś, ale teraz staranniej dobieram sobie przyjaciół. W moim
wieku ma się większe wymagania.
- Słuszna zasada - zgodziła się Karolina. - Ale pozwól, że przypomnę
ci stare powiedzonko: czasami trzeba pocałować kilka paskudnych żab,
żeby znalezć prawdziwego księcia.
- Tak, Mark też był moim księciem. A skoro już mowa o oślizłych
płazach, to zawołaj ojca i Grega. Pora siadać do stołu.
Przez następnych kilka minut Rachel krzątała się jak w ukropie. Co
80
SR
prawda, była dobrą panią domu, lecz jej myśli nie krążyły wokół
świątecznej kolacji. Ilekroć zerkała na Grega, w jej sercu budziła się
nadzieja, natychmiast jednak tłumiona przez strach.
Jeszcze pamiętała dni, kiedy sympatyczny i uczynny sąsiad wydawał
się jej mało pociągającym mężczyzną. Wtedy potrafiła z nim szczerze
rozmawiać na wszystkie tematy. Mogli bez skrępowania śmiać się i
żartować ze swoich doświadczeń łóżkowych. A teraz zamartwiała się,
czy jest dla Grega dostatecznie atrakcyjnÄ… partnerkÄ….
Mark skutecznie zniszczył jej wiarę w siebie, lecz chodziło o coś
więcej. Rachel nie ufała swoim osądom i przerażała ją myśl, że
ponownie zwiąże się z mężczyzną, który jej nie kocha.
Owszem, Gregowi na niej zależało. Tego była pewna. Może nawet
była to miłość, a przynajmniej uczucie do niej zbliżone. Poza tym Greg
nigdy by jej świadomie nie zranił.
By rozwiać swoje wątpliwości, wmawiała sobie, z różnym zresztą
skutkiem, że nie tylko czerpie przyjemność z seksu, ale przy okazji
spełnia dobry uczynek. Pragnęła przecież udowodnić Gregowi, że jest
wspaniałym i pożądanym kochankiem. Szkoda tylko, że głupszej
interpretacji swego zachowania nie wymyśliłoby nawet sześcioletnie
dziecko.
Owszem, chciała pomóc Gregowi, lecz jeszcze bardziej pragnęła
obudzić go z emocjonalnego letargu, rozpalić jego zmysły, sprawić, by
oszalał z miłości... Marzyła o chwili, kiedy ten tępak zrozumie, że ona,
Rachel jest dla niego stworzona.
Wszyscy wreszcie zasiedli przy stole i Greg zaczął dzielić indyka.
Rozległy się pomruki zachwytu, lecz Rachel bardziej ucieszyło to, że
Greg rzucił jej ukradkowe spojrzenie. Podniecało ją to, że zachowują się
jak spiskowcy.
- Napracowałaś się, księżniczko. Ja i tata posprzątamy po kolacji,
zgoda? - zaproponował.
Szybko przywołała się do porządku i przez resztę wieczoru traktowała
go jako zaprzyjaznionego sąsiada. Miała nadzieję, że rodzice dadzą się
nabrać na ten spektakl.
Jeśli Greg jej nie kochał, to właśnie wplątała się w kolejny
beznadziejny związek. Jeżeli liczył tylko na przelotny romans, to będzie
81
SR
to najgorsze, najboleśniejsze rozczarowanie, jakie mogło ją spotkać.
82
SR
ROZDZIAA DZIEWITY
W zasadzie obiad świąteczny powinien być dla Grega miłą i
niestresującą rozrywką. Lubił rodziców Rachel. Dzisiaj byli w świetnych
humorach, wprost prześcigali się w żartach i bardzo dbali o to, by przy
stole panowała miła atmosfera.
- Ależ to pyszne - powiedział Stan, nakładając sobie na talerz
ogromną porcję sałatki owocowej. Mrugnął porozumiewawczo do Grega
i dodał: - Moja córka jest najlepszą kucharką na świecie.
- Chwileczkę! - zaprotestowała Karolina.
- Kocham cię, złotko, i z pewnością przyznałbym ci palmę
pierwszeństwa w konkurencji otwierania puszek, ale jeżeli chodzi o
gotowanie...
Karolina rzuciła mężowi spojrzenie zranionej łani i zwróciła się do
Grega:
- Będziesz słuchał spokojnie tych obelg, rzucanych pod moim
adresem? Mógłbyś choć raz stanąć w mojej obronie.
- Mógłbym, ale życie mi jeszcze miłe. Gorąco współczuję biedakowi,
który kiedyś odważy się wmieszać w waszą sprzeczkę.
Po raz kolejny próbował pochwycić spojrzenie Rachel, lecz ona
zdawała się tego nie zauważać. Bez przerwy przestawiała coś na stole,
wybiegała do kuchni, po prostu miała pełne ręce roboty. Greg jednak nie
dał się oszukać. Wiedział, że pomimo szerokiego uśmiechu jest bardzo
zdenerwowana. Dobitnie o tym świadczyła właśnie owa przesadna
krzÄ…tanina.
Doskonale rozumiał jej zachowanie, ponieważ sam miał nerwy
napięte jak postronki.
Stan był prostolinijnym mężczyzną z dużym poczuciem humoru.
Kochał swoją córkę ponad życie. Karolina różniła się od Rachel tylko
tym, że wokół oczu miała delikatną siateczkę zmarszczek. Potrafiła być
szczera aż do bólu i nigdy nie kryła swych sympatii i antypatii.
Greg zazwyczaj czuł się w obecności rodziców Rachel swobodnie,
lecz tym razem było inaczej. %7łartując i dowcipkując przy stole, w
rzeczywistości czuł się jak oszust. Teoretycznie powinien być
83
SR
zadowolony, że tak świetnie układają mu się stosunki z rodzicami jego
dziewczyny.
Nie czuł się jednak z tego powodu szczególnie dumny. Był typem
mężczyzny, o jakim marzą rodzice wszystkich panien na wydaniu.
Stateczny, odpowiedzialny, na stanowisku - czegóż chcieć więcej? Owe
panny jednak marzÄ… zazwyczaj o szalonych, romantycznych,
nieprzewidywalnych kochankach.
- Chyba ci smutno, że w takim dniu nie możesz być z rodziną? -
wyrwała go z zamyślenia Karolina.
- Tak, ale spotkamy się wszyscy na Boże Narodzenie. Mieszkamy
daleko od siebie i widujemy siÄ™ rzadko.
Greg zauważył, że Karolina rzuciła córce spojrzenie, które mówiło:
 Zobacz tylko, jaki to porzÄ…dny facet. Na pewno ciÄ™ nie skrzywdzi".
Pózniej mama Rachel spojrzała z miłym uśmiechem na Grega -
badawczo i trochÄ™ podejrzliwie.
- Rachel opowiadała nam o twoim wypadku. Czy wszystko już w
porządku? - Tym razem to Stan uważnie wpatrywał się w Grega.
- Tak, świetnie. Trochę jeszcze boli mnie prawa ręka i gdy za długo
się śmieję, drętwieje mi szczęka.
Karolina bez słowa podsunęła swój talerz mężowi, oczekując, że Stan
się domyśli, co chciałaby jeszcze zjeść.
- Wyglądasz teraz zupełnie inaczej. Wiesz, że prawie cię nie
poznałam, kiedy wszedłeś? Czy odczuwasz jakieś bóle po operacji
plastycznej?
- Właściwie nie. Mam tylko bardziej napięte mięśnie. - Postanowił
skoncentrować się na dolegliwościach fizycznych, pomijając problemy
psychiczne. Czasami budził się w środku nocy zlany potem, gdy po raz
kolejny nawiedzał go ten sam koszmar. Zniło mu się, że Rachel zdziera
maskę z jego twarzy, a on jest znów starym dobrym, nudnym Gregiem
Stonerem. - Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nikt nie rozkwasi mi
nosa - dodał.
- Nie wyobrażam sobie, byś mógł komukolwiek zalezć za skórę. -
Karolina uśmiechnęła się serdecznie.
Miało to zabrzmieć jak komplement, lecz Greg odebrał to raczej jako
przytyk. Ze smutkiem pomyślał, że oto uzyskał dowód na to, jak
84
SR
postrzegają go inni: żaden bohater, raczej ostrożny pragmatyk.
Po jakimś czasie wszyscy zaczęli posapywać z przejedzenia.
Mężczyzni bohatersko dotrzymali danej obietnicy, wyrzucili Rachel i
Karolinę z kuchni i zabrali się do sprzątania. Podczas gdy Greg wstawiał
brudne naczynia do zlewu, Stan zapalił cygaro i włączył malutki
telewizor. Przez chwilę oglądali mecz, nie żałując zachęt i przekleństw
adresowanych do zawodników. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl