[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmieszkiem.
- Dopóki śmierć nas nie rozdzieli. - Nie wypiła nawet łyka i odstawiła kieliszek na
stół. Napięcie odcisnęło piętno na jej twarzy. - Jestem zmęczona. Czy mogę się gdzieś
położyć?
- Oczywiście - mruknął. - Steward pokaże ci drogę.
R
L
T
Wolał nie dotrzymywać jej towarzystwa, ponieważ nie ręczył za siebie. Gdyby po-
szedł z nią do sypialni, z pewnością nie pozwoliłby jej zasnąć.
Lily czuła się odrętwiała. Pierwszy raz w życiu odwiedziła Paryż, ale zamiast
dzielić niezapomniane chwile z ukochanym mężczyzną w mieście miłości, zawarła w
nim ślub z obowiązku. Ona, Lily Morgan z Port Pierre, z Luizjany, została księżniczką.
Chyba powinna być szczęśliwa, ale czuła tylko pustkę.
Zerknęła na Nica spod przymrużonych powiek. Był taki nieprzystępny, a mimo to
potrafił zachowywać się niezwykle czule. Tak jak wtedy, kiedy ją pocałował. Naprawdę
zaparło jej dech w piersiach. Kiedy poczuła dotyk jego warg, zapomniała, jak się nazywa
i gdzie się znajduje. Wiedziała tylko, jak silne są jej uczucia.
Poza tym nie rozumiała, jak Nico mógł zdobyć się na tę pieszczotę, skoro jeszcze
dzień wcześniej zamierzał poślubić księżniczkę Antonellę. Ogarnęła ją frustracja,
ponieważ żadne elementy układanki nie pasowały do siebie. Nie znała dobrze mężczyzn,
ale była wystarczająco mądra, żeby rozumieć, że musi zachować czujność.
Kiedy w końcu dotarli do pałacu, zaczęło zmierzchać. Szofer otworzył drzwi, a
Nico wysiadł, po czym odwrócił się, żeby podać jej rękę. Lily wytłumaczyła sobie, że
tylko odgrywał swoją rolę. Gdyby o tym nie wiedziała, mogłaby pomyśleć, że ma przed
sobą zakochanego człowieka.
Podała mu dłoń, próbując zignorować rozkoszny dreszcz podniecenia. Już na
zewnątrz jej uwagę przyciągnął helikopter krążący wysoko w górze.
- To dziennikarze - wyjaśnił Nico, ruszając przed siebie. - Miałem nadzieję, że uda
się ich powstrzymać na jakiś czas, ale wygląda na to, że są dobrze poinformowani.
- I co teraz?
Objął ją w pasie i zaprowadził w kierunku drzwi, które otworzyło dwóch
strażników.
- Będziemy postępować zgodnie z planem.
Weszli razem do bogato zdobionej galerii. Ale gdy tylko zamknęły się za nimi
drzwi, Nico odsunął się od Lily. Próbowała zignorować rozczarowanie.
- A jaki jest plan? - zapytała cicho.
R
L
T
- Jesteśmy małżeństwem, Liliano. Będziemy udawać, że niezwykle nas to cieszy.
Ty będziesz mi posłuszna, przynajmniej wtedy, kiedy będziemy pojawiać się publicznie.
Lily omal się nie udławiła własnym językiem. Zmusił ją do postąpienia wbrew
sobie i jeszcze chciał, żeby pozowała na szczęśliwą żonę?
- Słucham? Mam być posłuszna i szczęśliwa? A jaka jest twoja rola w tej farsie?
W tej chwili w każdym calu przypominał aroganckiego księcia.
- Mam spore doświadczenie w prowadzeniu życia na oczach całego świata i nie
potrzebuję wskazówek. W przeciwieństwie do ciebie.
- Rozumiem, że mam ciebie słuchać?
- Si, tak będzie najlepiej.
- Nie przyszło ci do głowy, że mogłam mieć inne plany, zanim mnie uwięziłeś?
Jego twarz nie zdradzała współczucia ani zrozumienia.
- Nie powinno cię to martwić, jeśli wziąć pod uwagę, co zyskałaś. Nigdy więcej
nie będziesz musiała pracować, Lily. Wiele kobiet zabiłoby, żeby znalezć się na twoim
miejscu.
Lily zaśmiała się gorzko.
- Nie wątpię, że czekają w kolejce. I zapewniam cię, że chętnie ustąpię im miejsca.
Zacisnął zęby, zanim odwrócił się do niej plecami i ruszył do swoich komnat. Lily
popędziła za nim, przeklinając pod nosem niewygodne szpilki. Ale on przystanął
gwałtownie, więc zderzyła się z jego szerokimi plecami.
- Co do...
Do jej uszu dotarł dziecięcy śmiech.
- Danny! - wykrzyknęła, okrążając Nica i spiesząc w stronę syna. - Moja dziecina,
mój słodki synek. Mamusia bardzo za tobą tęskniła.
Przytuliła go mocno, wdychając zapach talku. Aż do tej chwili bała się, że już
nigdy go nie zobaczy. Uniosła głowę i spojrzała z szerokim uśmiechem na jego
jasnoniebieskie oczy, takie same jak oczy jego ojca. Jego drobny podbródek zadrżał.
- To ja, twoja mama - powiedziała Lily. - Mamusia. Och, jak ja za tobą tęskniłam,
skarbie.
Danny wybuchł płaczem.
R
L
T
Lily odetchnęła z ulgą, kiedy Danny w końcu zasnął. Jego płacz ją przeraził, ale
szybko zdała sobie sprawę, jak bardzo zmieniła się od ich ostatniego spotkania. Poza tym
ostatnie godziny spędził w towarzystwie innej kobiety. Gisela najwyrazniej nie miała
żadnego problemy z zaskarbieniem sobie sympatii chłopca, ale Lily nie zamierzała go jej
powierzać. Chciała spędzić z dzieckiem jak najwięcej czasu.
Rozpuściła włosy, zmierzwiła je, a potem uśmiechała się i przemawiała do
Danny'ego tak długo, aż ten się uspokoił. Potem zaniosła go do swojej sypialni i ułożyła
w miękkiej pościeli. Nikt nie próbował jej zatrzymać.
Serce Lily przepełniała miłość, ale jej palce drżały, kiedy odgarniała ciemne włosy
z twarzy śpiącego dziecka. Nie wiedziała, jaki czeka ich los, i to ją przerażało. Ich życie
zmieni siÄ™ na zawsze.
Usłyszała skrzypnięcie drzwi, więc uniosła głowę. Do pokoju wszedł Nico. Na
jego twarzy malowały się uczucia, których nawet nie próbowała zrozumieć. Nie znała
swojego męża; był dla niej zupełnie obcym człowiekiem. A mimo to łączył ich ten
chłopiec, którego tak bardzo kochała. Razem dali mu życie. Razem.
Lily nerwowo oblizała wargi. Nie mogła uwierzyć, że spędziła kiedyś namiętne
chwile w ramionach tego człowieka. Tymczasem Nico podszedł do łóżka i spojrzał na
syna ułożonego wśród poduszek. Byli do siebie tacy podobni.
- Zdumiewające - powiedział łagodnie i trochę niepewnie. - Myślałem, że może... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl