[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tymczasem nadchodził czas przygotowania programu i jej żołądek zwijał
się w coraz ciaśniejszy węzeł. Bunny również była zdenerwowana. Nie chciała
jechać do studia. Wymówiła się bólem brzucha spowodowanym zimną zupą.
- Nadmiar emocji - zakpił Cal. - To miasto wszystkim zle robi na układ
trawienny.
Do zamówionej limuzyny towarzyszyła mu Tess. Miała na sobie czarną
jedwabną sukienkę i sznur pereł. Cal obrzucił ją długim spojrzeniem, nie
odezwał się jednak ani słowem. Milczał również przez całą drogę.
- 97 -
S
R
Nienawidzi każdej z tych chwil, pomyślała Tess. Nawet jeśli był
zdenerwowany, nie okazywał tego po sobie. Wyglądał przez okno samochodu,
pogrążony we własnych myślach.
Miał na sobie ciemnogranatowy garnitur, białą koszulę i prążkowany
jedwabny krawat. Do rękawa przyczepił mu się jeden blond włos Bunny i Tess
nie mogła oprzeć się pokusie, żeby go zdjąć.
Spojrzał na nią równie niechętnie jak na kierowniczkę produkcji. Tess nie
mogła dłużej znieść milczenia.
- O czym zamierzasz mówić w związku z kalendarzem? - spytała,
ponownie wracając do poufałej formy.
- O tym - odparł, wzruszając ramionami - że mam nadzieję, iż pieniądze
uzyskane z jego sprzedaży przeznaczone zostaną na szkolenie rolników. Nie
powinno się poprzestać wyłącznie na doraznej pomocy finansowej. Zanudzę ich
na śmierć.
Westchnęła. Nie wyobrażała sobie, żeby Cal mógł kogokolwiek nudzić.
Był na to za inteligentny.
- Wypadniesz świetnie - odparła, walcząc z pokusą poprawienia mu
krawata. - Martwisz siÄ™ o Bunny?
- Zawsze się o nią martwiłem. W porównaniu z nią, wychowanie
pozostałej dwójki to bułka z masłem.
Tess przełknęła ślinę. Kiedy po raz pierwszy spotkała Cala, nie zdawała
sobie sprawy, jakich kłopotów przysparzała Bunny. Utrzymanie dziewczynki w
ryzach musiało mu spędzać sen z powiek. Mógł tego dokonać jedynie ktoś o
charakterze Cala.
- Nie martwi cię to, że została w hotelu? Skinął głową, nadal nie patrząc
na Tess.
- Nie mogę nadzorować jej bez przerwy, czasem muszę jej zaufać.
W jego głosie było tyle goryczy, że Tess poczuła się poruszona. Miał
rację. Bunny dorastała do wieku, w którym trudno jej będzie cokolwiek
- 98 -
S
R
narzucać. Sama musi się nauczyć wystrzegania błędów. Cal nie mógł czuwać
nad nią w nieskończoność.
- A co się stało z matką Bunny, twoją siostrą? Milczał przez chwilę,
potem pokiwał głową.
- Barbara wyruszyła na podbój Nowego Jorku. Nie udało jej się.
- Co chcesz przez to powiedzieć? Cal wsparł się o podłokietnik.
- Była pięknością. Myślała, że zrobi tu karierę jako aktorka. Niestety.
Wyszła za mąż za aktora, któremu się również nie wiodło. Mieli trójkę dzieci.
Rozwiedli się. W końcu została damą do towarzystwa. Sprawy przybierały coraz
gorszy obrót.
Tess popatrzyła na niego z przerażeniem.
- Cal... czy ona...? - zapytała, nie mając odwagi dokończyć.
- Została call girl. Sprzedawała się. Za coraz niższą cenę. Zanim spadła na
dno, odesłała dzieci na farmę. Edna niczego nie podejrzewała. Ja sam nie
mogłem do końca w to uwierzyć. - Pokręcił głową. - Nasz ojciec był wtedy
umierający. Musiałem zająć się gospodarstwem. Nocami pisałem pracę ma-
gisterską. Ojciec koniecznie chciał doczekać mojego dyplomu. Harowałem jak
wół. Nie dopuszczałem do siebie żadnych złych myśli związanych z Barbarą,
nie mogłem. W końcu zamordowano ją.
Z kamienną twarzą wpatrywał się w Tess. Mówił tak spokojnie, że w
pierwszej chwili nie zrozumiała. Potem doznała szoku.
- Zamordowano?
- To ryzyko związane z tym zawodem - wycedził przez zęby. -
Wychowałem jej dzieci. Nie potrafiłem jej uchronić, ale tyle przynajmniej
mogłem zrobić. Ojciec na szczęście umarł miesiąc przedtem. Dożył mojego
dyplomu. Nadal był przekonany, że Barbara czeka na wielką rolę.
- Och, Cal, tak mi przykro. To miasto musi budzić w tobie niemiłe
wspomnienia - powiedziała, delikatnie dotykając jego dłoni. Nawet tego nie
zauważył.
- 99 -
S
R
- Po raz pierwszy byłem tu, żeby ją zidentyfikować i zabrać do domu.
Dom. - Pokręcił głową. - Potem na procesie mordercy. To trwało cały tydzień.
W dzień siedziałem na sali sądowej, nocami spacerowałem po ulicach,
rozmawiając w myślach z Barbarą. Dostał dożywocie. Po ogłoszeniu wyroku
uciekłem, żeby nie zabić go na miejscu.
Znów pokiwał głową.
- Tak, bardzo tego chciałem. Ktoś mnie jednak wyręczył. W więzieniu.
Tak więc zapłacił za wszystko.
Tess spuściła wzrok i cofnęła rękę. Z trudem powstrzymywała łzy.
- Tak mi przykro - odezwała się w końcu zduszonym głosem. - %7łałuję, że
wplątałam w to wszystko ciebie i Bunny.
- Nieco za pózno - odparł z cieniem goryczy w głosie.
Limuzyna zatrzymała się przed studiem telewizyjnym. Cal gestem
powstrzymał kierowcę i pomógł Tess wysiąść z samochodu. Znalazła się przed
rzęsiście oświetlonym wejściem Rockefeller Center z najprzystojniejszym
mężczyzną w całym mieście u swego boku.
Dopięła swego. Dotarła do Nowego Jorku i wkrótce stanie się częścią
jego potęgi. Powinna szaleć z radości, a jednak czuła się bardzo nieszczęśliwa.
Jedna z charakteryzatorek, siedzÄ…c obok Tess na kanapie w pokoju
dyspozycyjnym, wpatrywała się w monitor. Palce wplotła we włosy i skrzywiła
się, niczym w ataku bólu.
- Ooo - jęknęła, obserwując Cala. - Chciałabym spędzić z nim resztę
życia, mieć z nim dzieci. Och!
Jasnowłosa kierowniczka produkcji opadła na wolne krzesło.
- Jak on to zrobił, że jest taki uroczy przed kamerą? - spytała retorycznie.
- Po południu miał w sobie tyle wdzięku, co kamienny mur, na który wpadło się
z prędkością stu pięćdziesięciu kilometrów. A tu, proszę, wszystkie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl